Dzień, w którym ponownie Formuła 1 stanowiła główny wątek. Przedefilowaliśmy Fiatem po ulicach Monaco śladem trasy GP Monaco. Był to też dzień, w którym Krycha (nasza nawigacja) z nadmiaru przepychu pod Kasynem w Monaco zupełnie zgłupiała i zaczęła wydawać więcej komend niż pilot w rajdach na krętym oesie jechanym na pełnej prędkości, podczas gdy my staliśmy w korku. Poza tym Fiat nie lubi korków i ruchu miejskiego i się spocił, znaczy zgrzał odrobinę, ale za to dwa razy.
|
Poranna zaduma |
|
Poranna inspekcja |
|
Pieszczoch wyjazdu, pupil całego kampingu pod Modeną |
|
Pies w kangurze, a myślałem że torbacze tylko małe kangurzątka noszą... |
|
Monaco, parking dla złombolotów |
|
Parkingu ciąg dalszy |
|
Lekko zgrzany kant |
|
Złombolowa inwencja twórcza. Z czego można zrobić dekiel rozpadającego się łożyska |
|
Polonez, który miał bliskie spotkanie 3 stopnia z tirem. Klosze lamp z butelek PET, kierunkowskazy z kamizelki odblaskowej, czyli ciąg dalszy złombolowej inwencji twórczej |
|
Madzia ciśnie jak rakieta |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz